Kim są kłamcy i po czym poznać, że ktoś Cię okłamuje?
Okłamywanie kogoś, patrząc mu prosto w oczy nie należy do najłatwiejszych zadań. Niektórzy kłamią wręcz kompulsywnie, nie przejmując się nawet tym, czy zostaną przyłapani na oszustwie. Mimo to wymyślenie wiarygodnego kłamstwa, przedstawienie go drugiej osobie w taki sposób, by w nie uwierzyła i by samemu nie zaplątać się w sieć własnych konfabulacji – to już wymaga znacznego wysiłku.
Na tyle dużego, że Twój mózg tak mocno koncentruje się na opowiadanym kłamstwie, że ciało może zdradzić odbiorcy, że w całej historii coś ewidentnie się nie zgadza. Oczywiście jeśli tylko adresat kłamstwa jest świadomy, na co zwracać wtedy uwagę.
Cechy dobrego kłamcy.
Zastanawiałeś się, jakimi cechami powinien charakteryzować się dobry kłamca i jakie umiejętności posiadać? Jak się okazuje, bazą do skutecznego snucia oszustw jest ponadprzeciętna pamięć, niezbyt rozwinięte poczucie moralności i wysoki poziom empatii. Powszechnym mitem jest jednak to, że kłamca unika patrzenia rozmówcy w oczy. Przeciwnie, najczęściej będzie dokonywał starań, by podtrzymać z Tobą kontakt wzrokowy.
Briana Verigin z Uniwersytetu Maastricht w Holandii przeprowadziła eksperyment z udziałem 194 osób, by dowiedzieć się więcej na temat skomplikowanej sztuki snucia kłamstw. Odkryła, że ludzie najczęściej uciekają się do jednej z kilku strategii mataczenia. Najbardziej popularną metodą była próba utrzymania stosunkowo jasnej i prostej narracji (17,6% uczestników). Badani przyznawali się też do dbałości o to, by ich historie wydawały się prawdopodobne (15,1% osób) i pomijania niepotrzebnych szczegółów (13,1%).
Podczas zmyślania kłamcy starają się nie mówić o sobie, a ich historie cechuje więcej negatywnych szczegółów niż pozytywnych. Osoby, które częściej zmyślają, czują się lepiej i pewniej w sztuce oszukiwania. Najczęściej ćwiczą swoje umiejętności na znajomych i przyjaciołach, w dużo mniejszym stopniu na członkach rodziny czy osobach budzących autorytet. Ci, którzy postrzegają siebie jako kompetentnych oszustów, w większym stopniu okłamują drugą osobę wprost, w bezpośrednim kontakcie (a nie na przykład w rozmowie przez telefon czy wysłanej wiadomości).
Gdy następnym razem zaczniesz dopytywać partnera, czy naprawdę dobrze wyglądasz w nowo zakupionym stroju albo zapytasz znajomego o to dlaczego nie pójdzie dziś z Tobą na piwo, miej się na baczności. Najczęstszymi konfabulacjami, z jakimi masz styczność, okazują się tak zwane białe kłamstwa, nieszkodliwe i drobne rozmijanie się z prawdą, by nie sprawić drugiej osobie przykrości. Społecznie uznawane są wręcz za normę, uprzejmy konwenans. Prawie tak samo często możesz też spotkać się z wyolbrzymianiem sytuacji czy celowym ukrywaniem informacji mających znaczenie.
Osoby, które w opowiadaniu kłamstw czują się swobodnie i pewnie, są zwykle dobrymi i ciekawymi rozmówcami. Tkają swoje zmyślone sieci wokół faktów i prawdziwych, łatwych do zweryfikowania szczegółów. Dlatego tak trudno przyłapać ich na gorącym uczynku. Łatwiej też ukryć im swoje oszustwa, bo otoczeniu wydają się prawdopodobne i zazwyczaj nie budzą kontrowersji czy wątpliwości.
Naśladowanie rozmówcy.
Badania przeprowadzone przez holenderskich i brytyjskich naukowców wykazały ciekawą właściwość dotyczącą kłamców. Okazało się, że mają tendencję do naśladowania mowy ciała osoby, którą chcą oszukać. Skłonność ta nasila się w miarę, im bardziej złożona staje się narracja.
Fenomen ten określany jest jako niewerbalna koordynacja lub odzwierciedlanie. Badania na temat kłamstw potwierdzają, że ma miejsce, gdy ktoś jest przeciążony poznawczo. Niewerbalna koordynacja opiera się na automatycznych, nieświadomych procesach, dlatego też trudniej ją kontrolować. Z tego względu stanowi szczególnie cenną wskazówkę odnośnie tego, czy druga osoba zmyśla. Z czego jednak może wynikać to zachowanie?
Dlaczego papugujemy?
Oba możliwe wyjaśnienia tego zjawiska wiążą się z przeciążeniem poznawczym. Kłamstwa są bardziej wymagające i obciążające dla procesów poznawczych (między innymi percepcji, uwagi, pamięci i myślenia) niż mówienie prawdy.
Zgodnie więc z pierwszą hipotezą podczas zmyślania Twój mózg jest na tyle zaangażowany w tworzenie fałszywej opowieści, że nie poświęca wystarczającej uwagi kontroli nad ruchami Twojego ciała. W rezultacie nieświadomie wybierasz najłatwiejsze dostępne rozwiązanie, które wymaga najmniejszego wysiłku – imitujesz gesty osoby, którą właśnie oszukujesz.
Drugie wytłumaczenie sugeruje, że tak duże obciążenie poznawcze u kłamcy ogranicza jego dostęp do wiedzy o adekwatnej w tej sytuacji mowie ciała. To z kolei nie pozwala mu opracować sprytnej i efektywnej strategii odnośnie własnych ruchów i gestów. Oznacza to, że kiedy kłamiesz, Twoja uwaga jest tak mocno skoncentrowana na reakcji odbiorcy, że aż niechcący zaczynasz ją papugować.
Istnieje jeszcze trzecie przypuszczenie na temat tego, czemu ludzie podczas opowiadania kłamstw naśladują zachowanie swojego rozmówcy. Być może podświadomie chcą potwierdzić tym swoją wiarygodność. Czym jest owa wiarygodność? Profesor Bralczyk w szkoleniu online „Jak dobrze mówić?" mówi, że: „Spójność pomiędzy wszystkimi kanałami, którymi docieramy do odbiorcy jest tym elementem, który daje nam wiarygodność". Wzajemne relacje pomiędzy tonem, tembrem naszego głosu, a mimiką i naszą postawą tworzą obraz, który odbiorca może w efekcie uznać za wiarygodny, bądź też nie. Więcej o tym dowiesz się w naszym najnowszym nadchodzącym szkoleniu online „Jak dobrze mówić” prowadzonym przez profesora Bralczyka.
Zapisz się do naszego newslettera, jeśli chcesz otrzymać darmowy rozdział szkolenia
z prof. Jerzym Bralczykiem!
Badania wskazują, że naśladowanie czyichś gestów i mimiki zwiększa sympatię ze strony odbiorcy. Dzieje się tak dlatego, że w Twoim mózgu znajdują się neurony lustrzane, które reagują, gdy ktoś imituje Twoje zachowanie. Powtarzanie ruchów rozmówcy jest też znaną i sprawdzoną strategią marketingową.
W jaki sposób możesz więc ostatecznie i bez cienia wątpliwości stwierdzić, czy Twój rozmówca kłamie? Niestety - nie istnieją jednoznaczne sygnały, które pozwolą Ci na przerwanie wypowiedzi oszusta w pół słowa i publiczne orzeknięcie go kłamcą. Jeśli jednak będziesz zwracał uwagę na jego mowę ciała i przysłuchiwał się uważnie jego wypowiedziom, być może odkryjesz, że druga strona nie jest z Tobą do końca szczera.
Można podejrzewać, że ludzie na ogół – wbrew powszechnym przypuszczeniom – nie mijają się z prawdą aż tak często. Jak wskazały badania Briany Verigin, 39% uczestników starało się wręcz unikać jakichkolwiek kłamstw. Większość pozostałych nie wikłała się natomiast w oszustwa większego kalibru. Jeśli więc tylko nie będziesz miał pecha trafić na patologicznego kłamcę, możesz podchodzić do ludzi z pewną dozą zaufania. Mając przy tym w pamięci, jak ostatnio tłumaczyłeś się przebywając ciągle w mieszkaniu, że jesteś już w drodze na spotkanie.
Artykuł powstał na podstawie:
https://bigthink.com/mind-brain/lying-body-language
Korzystałam również z: